„Pociąg wpadł w pułapkę”

WLKS Krakus zawody Deichmanna piłka nożna

W dniu 21.05.2016 pociąg z Chile jechał bardzo spokojnie i niestety bardzo nerwowo przez kolejne stacje. Pogoda była piękna, a nawet powiedziałbym zbyt piękna i mało piłkarska 🙂 Bardzo mocno świeciło słońce, nie było ani odrobinę wiatru, a temperatury dochodziły prawie do 30 stopni. Dodatkowo długie przerwy między naszymi meczami spowodowały ogromne zmęczenia na zawodnikach, rodzicach i trenerze, co było powodem słabszej dyspozycji tego dnia.

W pierwszym meczu pociąg z Chile łatwo przejechał przez Serbię zwyciężając 10-1. Czuliśmy się mocni, pewni siebie, a doping rodziców niósł nasze nogi po zwycięstwo. Jedyną osobą niezadowoloną z tego meczu, był trener drużyny przeciwnej, który nie umiał pogodzić się z przegranej. Niestety do następnego meczu mieliśmy bardzo duży postój, spowodowany jakimś chaosem ze strony organizatora.

Mocno zmęczeni wysokimi temperaturami, czekaliśmy ponad godzinę by przejechać po pięknej Irlandii. Pierwsze minuty pokazały, to co przewidział trener, a zarazem jedyny KAPITAN tego pociągu. Myślę, że w tym miejscu mogę sobie pozwolić na stwierdzenie, iż nasz pociąg jest jeżdżącym oksymoronem, bo z jednej strony jest prostą konstrukcją, a z drugiej bardzo skomplikowany w budowie. Składa się z trzech elementów: Kapitana, czyli Macieja Zdanowskiego, napęd, czyli naszych kochanych chłopców, i siłę, czyli naszych kochanych rodziców, którzy do tej pory wspaniałym dopingiem, dostarczał nam paliwa potrzebnego do wspaniałej gry, zabawy i czarodziejskiej atmosfery.

Wracając do meczu z Irlandią, to powoli wpadaliśmy w pułapkę i mimo, że sytuacji mieliśmy bardzo dużo strzeliliśmy tylko jedną, wygrywając 1-0. Ten mecz stał się początkiem większych problemów wszystkich elementów pociągu, a co za tym idzie słabszej dyspozycji. Po kolejnym postoju w upale, ruszyliśmy przez Burkina Faso, która ma w tym turnieju trzy drużyny i na nasz mecz wytoczyli najmocniejsze działa.

Wymęczeni, zdenerwowani, nakręceni statystykami, strzelonymi bramkami itd. zapomnieliśmy o tym, co najważniejsze w tym turnieju, czyli o dobrej zabawie i oczywiście o naszych wspaniałych chłopcach. I z ręką na sercu trener Maciej przyznaje, że również wpadł w tą zasadzkę, przyczynił się do tego iż atmosfera przed, podczas i po meczu zrobiła się napięta.

Przegraliśmy 5-4, ale nasi chłopcy pokazali, że mają w sobie ogromne serducho i wolę walki, i mimo, że przegrywali 3 bramkami, to doszli przeciwnika na 5-4 i brakło chwili, żeby ten mecz wygrać. Teraz mamy chwilę przerwy i mamy czas na regenerację, aby wrócić mocniejsi psychicznie i fizycznie, a musimy mieć w na uwadze to, że mecze będą trudniejsze. Więc mając na uwadze szczęście swoich pociech, na następne mecze obowiązkowo wracamy z dobrym humorem. Będziemy znowu dopingować swoją drużynę najgłośniej na turnieju, a może nawet wróci do nas bębenek, którego ostatnio brakło i znowu ten turniej będzie dla nas niesamowitą przygodą.

Ze sportowym pozdrowieniem

Maciej Zdanowski

Sukces redakcji "Ech
Kolejna kolejka za n
Oceń Ten Artykuł:
BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW KOMENTARZ