Strona głównaAktualnościSportWLKS KrakusPiłka nożna„Zemsta jest słodka, a rano smakuje lepiej niż kawa” – ŻAKI 2008 – relacja trenera Maćka

„Zemsta jest słodka, a rano smakuje lepiej niż kawa” – ŻAKI 2008 – relacja trenera Maćka

WLKS Krakus

Stało się!!! Chłopcy pokazali na co ich stać i rozjechali przeciwnika!! Zaczynając od początku…

Dnia 25.02.2017 rozegraliśmy ponad godzinny mecz z zaprzyjaźnioną drużyną z Armatury Kraków. Przyjaźń była oczywiście, ale tylko przed i po meczu. W trakcie trwania meczu byliśmy bezlitośni dla swojego przeciwnika i używając terminologii wojennej: NIE BRALIŚMY JEŃCÓW.

W tym dniu przyjechaliśmy z Krakusem dwiema grupami, mniej i bardziej zaawansowaną. Mecz mieliśmy rozpocząć o 9. 30, ale my oczywiście byliśmy już na miejscu 30 minut wcześniej, bo czekała na nas niespodzianka. W tym dniu mieliśmy dokończyć rozdawanie nowych strojów. Piękne stroje, z nazwiskiem każdego zawodnika, oraz z wymarzonym numerem dodawało nam jeszcze więcej energii. Przeciwnik nie miał pojęcia co go czeka za około 30 minut. Tak jak pisałem we wcześniejszym artykule, że następny mecz będzie naszym rewanżem za wpadkę w rozgrywkach halowych dnia 18.02.

Chłopcy pełni euforii, bardzo szybko przebrali się w swoje nowe stroje i byli gotowi do meczu. Tylko nasz przeciwnik jakoś nie mógł się pozbierać do kupy. W pewnej chwili zamieszanie, gdzie ręka, gdzie noga, gdzie trener Armatury. Wreszcie się odnalazł i przy pomocy trenera Krakusa Swoszowice, szybko się zorganizował.

Mecze odbywały się równocześnie na dwóch boiskach. Na środkowej płycie grały grupy bardziej zaawansowane, a na skrajnej lewej grupy mniej zaawansowane. Ja niczym „rozdarta sosna”, starałem się być i na jednej, i na drugiej płycie, bo zależało mi aby zobaczyć i pokierować obiema naszymi drużynami. Obie grupy stanęły na wysokości zadania. Nie dały nawet cienia nadziei drużynie przeciwnej. Pisząc nieładnie, po prostu zdemolowaliśmy obie drużyny Armatury.

Grupa mocniejsza Krakusa wygrała 10-5, natomiast w swoim debiucie grupa odrobinę słabsza wygrała 12-6. W pewnej chwili w grupie mniej zaawansowanej nawet zaginął trener i nie miał kto sędziować. Na boisku zrobił się chaos, a na placu gry z drużyny Armatury było za dużo zawodników. Kiedy już sytuacja została opanowana i w Armaturze ze względów technicznych grało o jednego więcej zawodnika, mogliśmy dalej kontynuować mecz. Taka sytuacja nie zmieniła jednak przebiegu meczu. Mimo, iż nasi chłopcy grali jednego mniej to nie spowodowało różnicy. Chłopcy byli szybsi, mocniejsi, grali o niebo lepiej i koniec końcem w pięknym stylu i z pięknym wynikiem zakończyli ten mecz.

Wzruszające są takie momenty, gdy chłopcy cieszą się z gry, mają możliwość zmierzenia się z inną drużyną, a przy tym jeszcze wygrywają.  Po meczu schodziliśmy z uśmiechem na twarzy i z wysoko podniesionymi głowami, i wtedy się zaczęło. Czuliśmy się jak na czerwonym dywanie, bo momentami błyski fleszy aparatów nas oślepiały. Każdy kto był na hali chciał nam zrobić pamiątkowe zdjęcie. Powody ku temu były dwa. Po pierwsze i  co najważniejsze, byliśmy zwycięską drużyną. Po drugie, graliśmy dzisiaj w pięknych, nowiuteńkich strojach. Tak jak obiecywałem, wzięliśmy rewanż za ostatnie przegrane i to w dodatku podwójny.

Bardzo dziękuje drużynie przeciwnej, że udostępniła swój czas i swoją halę, abyśmy mogli rozegrać mecz. Na tym nie koniec, będziemy próbować zorganizować jeszcze takie spotkania w najbliższym czasie. Jak zwykle bardzo dziękuję całemu sztabowi kierowniczo–fotograficznemu, rodzicom za obecność, za doping, za zabawę. Najbardziej dziękuję chłopcom i kolejny raz namawiam Was do ciężkiej pracy, aby grać jeszcze lepiej. Życzę Wam wszystkim i każdemu z osobna, aby ten start z piłką w przyszłości przemienił się w prawdziwą przygodę.

Ze sportowym pozdrowieniem

Trener Maciek

Oceń Ten Artykuł:
BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW KOMENTARZ